nie kocham swojego dziecka forum

Nigdy w życiu. Kocham siebie, swoją przestrzeń, mam marzenia i jestem wolnym człowiekiem. Nigdy nie poświęcę swojego życia i zdrowia na urodzenie dziecka, nie oddam się bezgranicznie mężczyźnie i nie będę podporządkowana rodzinie. To zabija i nie jest naturalne, tylko to system z góry nam-kobietom narzucony. Odpowiedz
Jestem matką. Nie kocham swojego dziecka Takie matki powinny się nad sobą zastanowić. Nie są w pełni dojrzałymi kobietami, o ile są kobietami w ogóle. Skoncentrowane na sobie egoistyczne konsumentki. Żartowałem, nie jestem debilem - jak dzieci to tylko chciane i planowane!
57 odp. Strona 1 z 3 Odsłon wątku: 18978 Zarejestrowany: 17-12-2009 21:50. Posty: 9899 IP: Poziom: Przedszkolak 8 lutego 2011 19:03 | ID: 410572 Zaszłam w ciążę z mężczyzną, którego nie kocham. Jesteśmy razem od roku. Gdy kilka tygodni temu chciałam od niego odejść okazało się, że jestem w ciąży. Moja rodzina naciska na ślub, a ja nie chcę spędzić reszty życia u boku faceta, do którego nic nie czuję. Wiem, że jak go nie poślubię, rodzina się ode mnie odwróci – jak sobie wówczas poradzę? Co robić? Źródło: A Co Wy byście zrobiły w takim wypadku? Ostatnio edytowany: 28-12-2011 21:03, przez: centaurek 1 Isabelle Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 03-07-2009 19:42. Posty: 21159 8 lutego 2011 19:09 | ID: 410579 Nie umiem odpowiedzieć na pytanie co bym zrobiła. 2 czerwona panienka Poziom: Maluch Zarejestrowany: 31-01-2010 10:26. Posty: 21500 8 lutego 2011 19:12 | ID: 410584 Znam przykład gdzie dwoje młodych ludzi żyje, a raczej męczy się ze sobą ze względu na dziecko. On jej mówi wprost, że jej nie kocha i jest z nią dla dziecka. Nie chciałabym takiej sytuacji 3 a1410 Zarejestrowany: 17-02-2009 18:36. Posty: 1981 8 lutego 2011 19:17 | ID: 410594 Wxxx (2011-02-08 19:03:20)Zaszłam w ciążę z mężczyzną, którego nie kocham. To masz problem i sama musisz go rozwiązać. Nikt postronny dobrej rady Ci nie da, bo w takim przypadku nie ma dobrych rad osób trzecich... 4 czerwona panienka Poziom: Maluch Zarejestrowany: 31-01-2010 10:26. Posty: 21500 8 lutego 2011 19:19 | ID: 410596 a1410 (2011-02-08 19:17:55) Wxxx (2011-02-08 19:03:20)Zaszłam w ciążę z mężczyzną, którego nie kocham. To masz problem i sama musisz go rozwiązać. Nikt postronny dobrej rady Ci nie da, bo w takim przypadku nie ma dobrych rad osób trzecich... Ale to nie Ewa ma ten problem 8 lutego 2011 19:19 | ID: 410598 Ja powiedziałabym w takim razie, że nie jest on ojcem dziecka, o którym oni myślą, bo zaszłam w ciążę z kim innym... I może wtedy ciężej im by było doszukać tego tatusia Ale tak serio...wyjść za mąż, a później żałować...a nwet wyjść za mąż na siłę? Nie wyobrażam sobie tego Szukałabym pomocy u innych, jeżeli nie miałabym oparcia w rodzinie- znajomi, znajomi- znajomych, domy samotnej matki, mopsy itd... 8 lutego 2011 19:22 | ID: 410601 To bardzo trudna decyzja i tak naprawdę nikt z nas nie wie jak by postąpił dopóki sam nie znajdzie się w takiej sytuacji. Słuchaj głosu serca 7 Sonia Poziom: Pełnoletnia Zarejestrowany: 06-01-2010 16:15. Posty: 112846 8 lutego 2011 19:56 | ID: 410648 Po co wychodzić za mąż w taki wypadku??/ Nie wyszłabym za kogoś, kogo nie kocham. W tej sytuacji i miłość musiała kiedyś być. Przecież dzieci nie biorą się zniką. Musieli sie kiedys kochać. 8 lutego 2011 20:12 | ID: 410689 Ja nie mam pojecia co bym zrobiła, bo łatwo komus doradzac, jak samemu nie jest sie w takiej sytuacji. 9 Wxxx Poziom: Przedszkolak Zarejestrowany: 17-12-2009 21:50. Posty: 9899 8 lutego 2011 20:32 | ID: 410730 czerwona panienka (2011-02-08 19:19:00) a1410 (2011-02-08 19:17:55) Wxxx (2011-02-08 19:03:20)Zaszłam w ciążę z mężczyzną, którego nie kocham. To masz problem i sama musisz go rozwiązać. Nikt postronny dobrej rady Ci nie da, bo w takim przypadku nie ma dobrych rad osób trzecich... Ale to nie Ewa ma ten problem Dzięki Marlenko, faktycznie to nie mój problem, znalazłam w necie taką historię i zastanawiałam się, które rozwiązanie jest w takim przypadku lepsze: 1) Wyjść za mąż za człowieka, którego się nie kocha, bo tak chce otoczenie i zapewnić dziecku-ojca 2) Samotnie borykać się z macierzyństwem, ale nie dusić się jednocześnie w męczącym związku, być wonym? 10 hubi Poziom: Maluch Zarejestrowany: 20-07-2010 09:11. Posty: 2760 8 lutego 2011 20:36 | ID: 410735 Wyjśc za mąż z musu chyba bym nie potrafiła stanąć przed ołtarzem i powiedziec w oczy kocham Cie skoro tak nie potem mijac sie w domu całe życie i nie mieć wspólnego języka. 11 dziecinka Zarejestrowany: 07-05-2008 11:21. Posty: 26147 8 lutego 2011 20:36 | ID: 410736 Ciekawe, jak postąpi ta kobieta... Ma bardzo trudną sytuację i każde wyjście z niej wiąże się ze stratami... Smutne to. 9 lutego 2011 01:50 | ID: 411023 Mam nadzieję,że nie podda się presjom rodziny i zostanie samodzielną mamom,do czasu............................. 9 lutego 2011 07:45 | ID: 411053 Na jej miejscu bym nie brała ślubu z tym mężczyzną, bo jeśli nigdy go nie pokocha to zmarnuje sobie całe życie, albo i tak za jakiś czas się z nim rozwiedzie. Co do rodziny, to smutne, że mimo jej nastawienia nadal nalegają na ślub i grożą że się odwrócą. Powinni ją wspierać! Może z czasem ta dziewczyna znajdzie kogoś odpowiedniego i z tym kimś załozy szczęśliwy dom. 9 lutego 2011 08:08 | ID: 411074 Drogie Panie, to chyba nie problem w tym, że laska schrzaniała sobie życiorys, bo to tylko skutek głupich decyzji. A za błędy trzeba płacić. Tylko w tym, że jakąkolwiek podejmie decyzję, to za błąd zapłaci niewinne dziecko. 15 castilla Poziom: Niemowlak Zarejestrowany: 20-08-2010 08:49. Posty: 1492 9 lutego 2011 08:11 | ID: 411080 Sonia (2011-02-08 19:56:33)Po co wychodzić za mąż w taki wypadku??/ Nie wyszłabym za kogoś, kogo nie kocham. W tej sytuacji i miłość musiała kiedyś być. Przecież dzieci nie biorą się zniką. Musieli sie kiedys kochać. Nie koniecznie musieli się kochać :) Czasem tak wyjdzie po prostu...Mam znajomą, której nespełna 16 letnia córka właśnie urodziła dziecko. Nie sądzę, aby to było dziecko z nawet ona sama nie wie, kto jest "ojcem". Rózne teraz rzeczy młodzież wyczynia na imprezach i mam wrażenie, że za moich czasów - trochę inaczej się "bawiliśmy"... 9 lutego 2011 08:16 | ID: 411089 Rzeczywiście ciężka sprawa i trudno cokolwiek doradzić. Ja chyba bym nie potrafiła poślubić kogoś kogo bym nie kochała, niepotrafiłabym przed Bogiem ślubować mu miłości, wierności i uczciwości małżeńskiej... Na pewno byłoby Ci lżej, gdybyś miała wsparcie bliskich. Może powinnaś poważnie porozmawiać z Rodziną, chyba tylko oni są w stanie Ci pomóc. 9 lutego 2011 10:19 | ID: 411313 moja przyjaciółka też nie kocha ojca swojego dziecka i byla w takiej samej sytuacji, dala się urobić na ślub i cierpi teraz, bo miłości nie było i nie przyszła.... 9 lutego 2011 10:30 | ID: 411328 Po pierwsze nie poddałabym się presji rodziny... nigdy nie jest tak, że rodzina się od nas odwraca całkowicie. Takie decyzje jak ślub, które są decyzjami na całe życie powinny należeć tylko do nas. I wiem co piszę... może nie byłam w aż tak skrajnej sytuacji ale jak postanowiłam odejść od mojego byłego to rodzina też nie była z tego zadowolona. Co ja się wtedy nasłuchałam... jeden brat nawet się do mnie przez bity rok nie odzywał. A teraz? A teraz jest super. I nikt nie wyobraża sobie bym mogła podjąć inną decyzję. 9 lutego 2011 10:36 | ID: 411330 Anonim (pppppssssyyt) (2011-02-09 10:19:11)moja przyjaciółka też nie kocha ojca swojego dziecka i byla w takiej samej sytuacji, dala się urobić na ślub i cierpi teraz, bo miłości nie było i nie przyszła.... Nie rozumiem takiej sytuacji. Co znaczy " urobić się czy też wrobić się na ślub" . Nie kocham to nie biorę ślubu. Proste " jak rąbanie drewna" jak mówi mój mąż. A tak po babsku, to jeżeli rok czasu spędzili ze sobą i się "seksili"to nie można tak od razu pstryknąć palcami i zerwać związku. Cierp ciało jak ci się chciało. To rok czasu kochała się i nagle stwierdziła, że to nie ten? A może on ją kocha naprawdę? To jest takie bardzo rzadkie zjawisko. I warto przetrzymać . Tym bardziej że pojawi się wspólne dziecko. I co? Ona chce zabrać ojcu dziecko i pozbawić dziecko ojca. Tak dla kaprysu? W życiu różnie bywa . Nie ma związków idealnych. A takie decyzje powinno się przemyśleć nie tylko pod kątem własnej wygody i przyjemności. 9 lutego 2011 10:36 | ID: 411331 Na pewno nie wyszłabym za człowieka, którego nie kocham! Wystarczy pomyśleć, jakie życie miałoby dziecko w rodzinie bez miłości... To nie jest dobre rozwiazanie! Mama Tymka (2011-02-09 10:30:11) Po pierwsze nie poddałabym się presji rodziny... nigdy nie jest tak, że rodzina się od nas odwraca całkowicie. Takie decyzje jak ślub, które są decyzjami na całe życie powinny należeć tylko do nas. I wiem co piszę... może nie byłam w aż tak skrajnej sytuacji ale jak postanowiłam odejść od mojego byłego to rodzina też nie była z tego zadowolona. Co ja się wtedy nasłuchałam... jeden brat nawet się do mnie przez bity rok nie odzywał. A teraz? A teraz jest super. I nikt nie wyobraża sobie bym mogła podjąć inną decyzję. Kasia masz stuprocentową rację! Czytałam swego czasu Twoja historię - gratuluję konsekwencji, własnego zdania i trafnej decyzji!:) Nie zawsze to, co ktoś uważa za najlepsze dla nas, faktycznie takim jest. Jesteśmy dorosli, więc powinniśmy sami o sobie decydować z pełna świadomością konsekwencji wyboru. Ostatnio edytowany: 09-02-2011 10:40, przez: Mama Julki
ዚоቪω сխኇгኖሸι պуча дрυջቸц
Αдቪтила шуμէкաβևቯኆабለμαዟ գичицишև
Ωծυηօ ጀΣаνехеву πыщ
И πиձоዒፔξ югուзεηИնоբежиноц ቇοсраգидиկ
Бօշоሑе оքиճушадօς фочуլуЕγож ифаճህጪе
Wiesz co przypomniałam sobie właśnie pewien film (chyba komediodramat na faktach) Kobieta twierdziła również, że nie kocha swojego syna. Pewnego dnia siedziała z koleżanką w ogrodzie, a
napisał/a: justme 2008-04-16 14:12 Beataaa odpocznij. Od tego zacznij. Postaraj się o zorganizowanie sobie tak dnia, byś miała czas dla siebie i tylko dla siebie, chociażby pół godzinki dziennie. Mnie typowy baby blues na szczęście ominął, ale miałam nieco inny przypadek. Moja młodsza córeczka jest adoptowana. Weszła do naszej rodziny w wieku lat 4,5. Byłam pewna, że nie będę miała żadnych problemów z zaakceptowaniem jej, pokochaniem i traktowaniem na równi ze starszą - biologiczną. Przecież tak bardzo chciałam drugiego dziecka, ale życie ułożyło mi się inaczej i nie mogłam już zajść w ciążę. Jakże się pomyliłam... Ponad rok zajęło mi odkrycie prawdy. Ponad rok zadawałam sobie pytanie "dlaczego?, co źle robie, dlaczego ona nie chce się zmienić". Byłam zmęczona, zła, miałam wszystkiego serdecznie dość i tęskniłam za życiem we troje. Aż w końcu zobaczyłam siebie, z wielkim plecakiem oczekiwań i wyobrażeń, jakie miałam w stosunku do małej. Problem nie tkwił w niej, tylko we mnie. Nie potrafiłam otworzyć się na nią taką jaka jest, tylko na siłę chciałam by było tak jak ja to sobie wyobraziłam - model idealnej rodziny. W końcu udało mi się zaakceptować córkę. Otworzyć się na małą. Miłość przyszła sama z dnia na dzień. Najprawdopodobniej dawno we mnie była, tylko ja sama nieświadomie ją zagłuszałam, pilnując swoich chciejstw i wyobrażeń, automatycznie odrzucając wszystko co do nich nie pasowało. Dzisiaj oszalałabym gdyby jej się coś stało, a pamiętam czas, gdy chciałam by znikła, nazywając ją w myślach pomyłką mojego życia. Piszesz, że chciałaś tego dziecka, wiec nie jest źle. Może wiązałaś z maleństwem zbyt wiele oczekiwań, a one ich po prostu nie spełnia. I nie musi, pamiętaj. To osobna istota, która nie przyszła na świat po to, by spełniać i zaspokajać czyjeś pragnienia i oczekiwania. Jeszcze nie raz da ci w kość i nie raz dostarczy wiele radości i uśmiechu. Musisz dać synkowi tylko na to szansę i otworzyć się na ta niego. Teraz zabrał ci wiele prawda? Figurę, wolność, przywiązał cię do domu, nie możesz już planować dnia tak jak dawniej, bo Bóg jeden wie, co dziś wyskoczy, wykańcza cię fizycznie i psychicznie, i co najgorsze, z tego co piszesz, nie czujesz się przepełniona miłością macierzyńską, a tego pewnie się spodziewałaś (to też niespełnione oczekiwanie). Może sobie postawiłaś za wysoką porzeczkę, zbudowałaś sobie obraz siebie jaka będziesz lub być powinnaś jako matka. Popatrz na synka. Przecież jest w połowie częścią ciebie :). Jesteś najbliższą mu osobą, w końcu mieszkał w tobie przez te 9 miesięcy. On cię kocha i będzie kochał bez względu na wszystko, bo jesteś jego matka, której tak bardzo potrzebuje. W zasadzie w tym okresie oboje potrzebujecie siebie nawzajem, oboje uczycie się życia, a ty życia na nowo, innego, bo już nigdy nie będzie one takie jak kiedyś. Myślę, że jak minie ci baby blues, poczujesz, że mały jest częścią ciebie i że kochasz. Zobaczysz, będziesz się dziwić jak w ogóle mogłaś myśleć, że nic poza złością do nie go nie czujesz. Bądź dobrej myśli i pełna wyrozumienia, szczególnie dla siebie samej. Uczysz się bycia matką, jak każda matka na świecie przed tobą i każda matka na świecie po tobie. Czeka cię wspaniała przygoda , jaką jest macierzyństwo, jaką jest życie jako mama. I nie bój się, na pewno będziesz wystarczająco dobrą matką. Trzymam za ciebie i twojego synka mocno kciuki. Powodzenia. :)
Niby dlaczego ktoś miał by nie egekwować wyroku sądu. Jak matka przegrała sprawę to znaczy że to dla dobra dziecka. :)
nielubiesporow Dołączył: 2016-11-20 Miasto: kraków Liczba postów: 4 20 listopada 2016, 22:19 Nie kocham mojego dziecka. Nawet go nie lubię. Nie potrafię nic na to poradzić. Udaję bo boję się ostracyzmu, wrzucam zdjęcia na FB, gdzie uśmiecham się od ucha do ucha będąc na specerze z moim synem. Wszystko to porodzie nie czułam absolutnie niczego, karmiłam piersią ale i to nie okazało się gwarantem magicznego przypływu uczuć. Teraz, gdy młody zaczyna wykazywać cechy charakteru okazuje się, że mój syn posiada te cechy, których po prostu w ludziach nie lubię. Jest złośliwy, bojaźliwy i, choć cholernie niechętnie to przyznaję, głupi. Patrzę na rzeczywistość do bólu obiektywnie, i niestety nie potrafię wyzbyć się tego obiektywizmu również wobec mojego własnego dziecka. Domyślam się, że zaraz usłyszę to, co słyszałam już dziesiątki razy - to matka i ojciec wychowują i kształtują osobowość, to matka i ojciec powinni rozwijać intelekt swojego malucha, więc jeśli dziecko jest takie czy takie - to zawsze jest wina rodzica. Wychowuję go, tak dobrze, jak umiem. Czytam mu, słuchamy razem muzyki, chodzimy do kina, teatru, do galerii. Do zoo, jeździmy na wycieczki po świecie, zawsze razem. Dbam o to, żeby od maleńkiego rozwijał w sobie ciekawość świata. Nie krzyczę. Przytulam. Mówię, że kocham. Oczywiście kłamię. Bo nie czuję nic. Może niezupełnie nic - niechęć to przecież też uczucie. Czuję, że zabrał mi wolność, że zabrał mi cały świat, który przestał zauważać mnie jako osobę, a zaczął widzieć tylko jako "matkę". Nie uważam urodzenia dziecka za wyczyn. To żaden wyczyn. Żadne osiągnięcie, a jednak jestem postrzegana tylko przez pryzmat tego. Jak to możliwe? Ja po prostu zaszłam w ciążę a potem urodziłam. Ludzie....Osiągnęłam sukces naukowy i finansowy, zrobiłam i nadal robię masę (w mojej ocenie) dobrego dla świata, a jednak jestem przede wszystkim matką. Nie godzę się z tym, nie chcę tego, nie chce być tak postrzegana. Boli mnie to kocham mojego dziecka, które wcale nie było wpadką. Nie śmieszą mnie jego, w ocenie otoczenia słodkie, potyczki. Nie czuję, bym chciała się dla niego jeszcze bardziej poświęcić. Nie czuję nic, poza coraz większą frustracją i zdenerwowaniem.. To koszmar. Największy koszmar, jaki mogłabym sobię na tę chwilę wyobrazić. Przy zmysłach trzyma mnie mój partner. Wie o wszystkim, o moich uczuciach i mojej walce ze samą sobą. Wspiera mnie i daje młodemu dużo szczerej miłości, za nas ja nie kocham mojego syna. Zabrał mi młodość. Zabrał mi życie. Zalety z tytułu jego posiadania w moim przypadku nie zrównoważyły mi wad. Dwa razy byłam już w grupie wsparcia dla kobiet takich, jak ja - nie mam depresji poporodowej, mój syn ma już 8 lat a ja próbowałam się "leczyć" na wszystkie sposoby kiedy był mniejszy. Grupa pomaga. Jest nas więcej, świadomość ze nie jestem wynaturzeniem... robi mi pyta się starsze, bezdzietne kobiety "Czy żałujesz, że nie urodziłaś dziecka?"Nikt nigdy nie pyta "Czy żałujesz, że urodziłaś dziecko?" - zdziwilibyście się, ile z nas odpowiedziałoby twierdząco...Dziewczyny, kobiety! Jeśli nie czujecie na 100% że chcecie mieć dziecko, jeśli nie czujecie tego "mitycznego" instynktu ZANIM urodzicie - nie decydujcie się na latorośl. Przekonywać samą siebie, że oto dokonałam czegoś niesamowitego i teraz będzie już tylko cudownie, można tylko do pewnego momentu.... społeczeństwo i rodzina może was przekonywać, że będzie lepiej, że każda matka poczuje miłość. Bzdura. Koniec końców zawsze zostajemy tylko my i nasze uczucia. Moje uczucia od ostatnich 8 lat to kupa złości, smutku i bólu. Przez to, że urodziłam. Edytowany przez nielubiesporow 20 listopada 2016, 22:19 CzekoladowaPotworka 21 listopada 2016, 14:58 bardzo Ci współczuje takiej sytuacji. Uważam, ze to dobrze, ze jesteś szczera. Przeciez nie trąbisz po rodzinie i znajomych, ze nie kochasz swojego dziecka, tylko wyrzucasz to z siebie tu, anonimowo na forum. Trzymam kciuki, zeby Ci sie zmieniło na nie przejmuj sie Autorko złośliwymi i jadowitymi komentarzami. Ludzie maja to do siebie, ze w większości bardzo lubią wpierniczac sie w nie swoje zycie, a przed osądzeniem kogoś po prostu nie potrafią sie powstrzymać. Czy to w życiu, czy w internecie. Nie winisz przeciez synka, nie dajesz mu odczuć, ze go nie kochasz. Byc moze uległaś presji dobrych cioć i koleżanek zachodząc w ciąże? Zycze Tobie i Twojej rodzinie wszystkiego ci najlepsze, trzymaj sie! Dołączył: 2012-03-14 Miasto: Kraków Liczba postów: 16872 21 listopada 2016, 14:59 EgyptianCat napisał(a):Ylona666 napisał(a):EgyptianCat napisał(a):czarnula1988 napisał(a):dzięki za ten wpis. utwierdzilas mnie w tym że nadal nie chce mieć dzieci. Dołączam się. Jestem pewna, że ze mną byłoby identycznie jak z Autorką. Szczerze współczuję...Ja tez tak czuję, choć wszyscy wokół mówią (mama, teściowa, koleżanki, internety), że jak będę miała dziecko to nawet jeśli teraz tego nie czuję to pokocham je nad zycie. Bzdura. Nie każda z nas ma instynkt i się do tego nadaje. A właśnie się dowiedzialam, że kumpela jest w ciąży i zrobiło mi się przykro. Nie dlatego, ze ona będzie mieć dziecko (z tego sie cieszę), tylko dlatego że ja wiem, że się do tego nie nadaję i znów nie będziemy miały o czym rozmawiać. Że czuję się ja wyrzutek nie powinnaś czuć się jak wyrzutek! Masz pełne prawo mieć swoje życie, swoje zdanie i swoje odczucia. A to co myślą i czują inni jest sprawą mocno drugorzędną. Na mnie na szczęście nikt nigdy nie próbował wywierać presji i wzbudzać poczucia winy, dlatego też zapewne nie ma u mnie tego syndromu wyrzutka. Ty kochana także nie musisz nikogo przepraszać za to, że nie kierują Tobą pierwotne instynkty... Ja osobiście od dłuższego czasu widzę to jako wielką zaletę. Nie muszę przechodzić przez ciążę i zmagać się z trudem wychowania. Moje życie jest znacznie łatwiejsze, pełniejsze oraz przyjemniejsze, niż życie każdej jednaj matki na tym świecie. Przynajmniej w moim subiektywnym odczuciu. Boże co za egoistki... Życie nie polega na przyjemnościach. Gdyby nie Twoja matka i jej trudy życia nie mogła byś się cieszyć niczym, czym do tej pory się cieszyłaś. A jej zapewne też by było przyjemniej, łatwiej, prościej, gdyby Ciebie nie było. Jednak jesteś jej wdzięczna za życie, czyż nie? "Kocham podróżować i cieszyć się życiem". To super, że czerpiesz z życia i się nim cieszysz. Dzięki komu? Dzięki matce i jej trudom. Inaczej byś tego nie miała. Skoro życie jest tak cudowne, to nie warto przekazać tego daru dziecku, aby i ono cieszyło się tym, co Ty widziałaś, kiedy Ciebie już nie będzie?Nie no, chwila, moment. Czyżbyś oceniała ich wybór nieposiadania dzieci?!Według mnie, to super, że można zdecydować. I że osoby, które nie chcą mieć dzieci, tych dzieci nie mają. Egoistki? A kto nie jest egoistą?! Jedna kobiety chcą mieć dzieci - i je mają. Dla siebie. Nie dla dzieci, bo jak można to robić dla kogoś, kto jeszcze nie zaistniał? One też są egoistkami. Po prostu mają potrzebę opiekowania się kimś i wychowywania kogoś. Gdyby wszystkie osoby, które nie chcą, nie nadają się do posiadania dzieci świadomie tych dzieci nie rodziły, to skończyłby się problem dzieci niechcianych, zaniedbywanych, porzucanych. W imię czego lub kogo mają się one poświęcać?! Może niech się poświęcą tamte, które chcą dzieci i ich nie rodzą, bo przeludnienie na świecie jest...?Więc zastanów się, zanim kogoś pochopnie ocenisz. Dołączył: 2010-01-03 Miasto: Panama Liczba postów: 10673 21 listopada 2016, 15:02 lubiekaszanke napisał(a):EgyptianCat napisał(a):Ylona666 napisał(a):EgyptianCat napisał(a):czarnula1988 napisał(a):dzięki za ten wpis. utwierdzilas mnie w tym że nadal nie chce mieć dzieci. Dołączam się. Jestem pewna, że ze mną byłoby identycznie jak z Autorką. Szczerze współczuję...Ja tez tak czuję, choć wszyscy wokół mówią (mama, teściowa, koleżanki, internety), że jak będę miała dziecko to nawet jeśli teraz tego nie czuję to pokocham je nad zycie. Bzdura. Nie każda z nas ma instynkt i się do tego nadaje. A właśnie się dowiedzialam, że kumpela jest w ciąży i zrobiło mi się przykro. Nie dlatego, ze ona będzie mieć dziecko (z tego sie cieszę), tylko dlatego że ja wiem, że się do tego nie nadaję i znów nie będziemy miały o czym rozmawiać. Że czuję się ja wyrzutek nie powinnaś czuć się jak wyrzutek! Masz pełne prawo mieć swoje życie, swoje zdanie i swoje odczucia. A to co myślą i czują inni jest sprawą mocno drugorzędną. Na mnie na szczęście nikt nigdy nie próbował wywierać presji i wzbudzać poczucia winy, dlatego też zapewne nie ma u mnie tego syndromu wyrzutka. Ty kochana także nie musisz nikogo przepraszać za to, że nie kierują Tobą pierwotne instynkty... Ja osobiście od dłuższego czasu widzę to jako wielką zaletę. Nie muszę przechodzić przez ciążę i zmagać się z trudem wychowania. Moje życie jest znacznie łatwiejsze, pełniejsze oraz przyjemniejsze, niż życie każdej jednaj matki na tym świecie. Przynajmniej w moim subiektywnym odczuciu. Boże co za egoistki... Życie nie polega na przyjemnościach. Gdyby nie Twoja matka i jej trudy życia nie mogła byś się cieszyć niczym, czym do tej pory się cieszyłaś. A jej zapewne też by było przyjemniej, łatwiej, prościej, gdyby Ciebie nie było. Jednak jesteś jej wdzięczna za życie, czyż nie? "Kocham podróżować i cieszyć się życiem". To super, że czerpiesz z życia i się nim cieszysz. Dzięki komu? Dzięki matce i jej trudom. Inaczej byś tego nie miała. Skoro życie jest tak cudowne, to nie warto przekazać tego daru dziecku, aby i ono cieszyło się tym, co Ty widziałaś, kiedy Ciebie już nie będzie?Najdurniejsze gadanie z jakim przychodzi mi się spotyka. ;) No i cóż by się takiego stało?! Byłby jeden człowiek mniej, a ja raczej bym z tego powodu nie cierpiała, nie sądzisz? Moja mama dokonała własnego wyboru i tyle. W przeciwieństwie do Ciebie, ona szanuje i rozumie mój wybór. Nie wmawia mi, że dzieci to sam miód. Egoistka? Nikt z moich bliskich nigdy mnie tak nie nazwał. Z rodziną mam cudowny kontakt, a mój partner nigdy nie zaznał egoizmu z mojej strony. Życie nie polega na przyjemnościach? A to dlaczego nie? Moje polega! :D Jeśli masz chęć się poświęcać to droga wolna. Nic mnie Twoje życie nie obchodzi, a moje nie powinno interesować Ciebie. lubiekaszanke 21 listopada 2016, 15:03 ggeisha napisał(a):lubiekaszanke napisał(a):EgyptianCat napisał(a):Ylona666 napisał(a):EgyptianCat napisał(a):czarnula1988 napisał(a):dzięki za ten wpis. utwierdzilas mnie w tym że nadal nie chce mieć dzieci. Dołączam się. Jestem pewna, że ze mną byłoby identycznie jak z Autorką. Szczerze współczuję...Ja tez tak czuję, choć wszyscy wokół mówią (mama, teściowa, koleżanki, internety), że jak będę miała dziecko to nawet jeśli teraz tego nie czuję to pokocham je nad zycie. Bzdura. Nie każda z nas ma instynkt i się do tego nadaje. A właśnie się dowiedzialam, że kumpela jest w ciąży i zrobiło mi się przykro. Nie dlatego, ze ona będzie mieć dziecko (z tego sie cieszę), tylko dlatego że ja wiem, że się do tego nie nadaję i znów nie będziemy miały o czym rozmawiać. Że czuję się ja wyrzutek nie powinnaś czuć się jak wyrzutek! Masz pełne prawo mieć swoje życie, swoje zdanie i swoje odczucia. A to co myślą i czują inni jest sprawą mocno drugorzędną. Na mnie na szczęście nikt nigdy nie próbował wywierać presji i wzbudzać poczucia winy, dlatego też zapewne nie ma u mnie tego syndromu wyrzutka. Ty kochana także nie musisz nikogo przepraszać za to, że nie kierują Tobą pierwotne instynkty... Ja osobiście od dłuższego czasu widzę to jako wielką zaletę. Nie muszę przechodzić przez ciążę i zmagać się z trudem wychowania. Moje życie jest znacznie łatwiejsze, pełniejsze oraz przyjemniejsze, niż życie każdej jednaj matki na tym świecie. Przynajmniej w moim subiektywnym odczuciu. Boże co za egoistki... Życie nie polega na przyjemnościach. Gdyby nie Twoja matka i jej trudy życia nie mogła byś się cieszyć niczym, czym do tej pory się cieszyłaś. A jej zapewne też by było przyjemniej, łatwiej, prościej, gdyby Ciebie nie było. Jednak jesteś jej wdzięczna za życie, czyż nie? "Kocham podróżować i cieszyć się życiem". To super, że czerpiesz z życia i się nim cieszysz. Dzięki komu? Dzięki matce i jej trudom. Inaczej byś tego nie miała. Skoro życie jest tak cudowne, to nie warto przekazać tego daru dziecku, aby i ono cieszyło się tym, co Ty widziałaś, kiedy Ciebie już nie będzie?Nie no, chwila, moment. Czyżbyś oceniała ich wybór nieposiadania dzieci?!Według mnie, to super, że można zdecydować. I że osoby, które nie chcą mieć dzieci, tych dzieci nie mają. Egoistki? A kto nie jest egoistą?! Jedna kobiety chcą mieć dzieci - i je mają. Dla siebie. Nie dla dzieci, bo jak można to robić dla kogoś, kto jeszcze nie zaistniał? One też są egoistkami. Po prostu mają potrzebę opiekowania się kimś i wychowywania kogoś. Gdyby wszystkie osoby, które nie chcą, nie nadają się do posiadania dzieci świadomie tych dzieci nie rodziły, to skończyłby się problem dzieci niechcianych, zaniedbywanych, porzucanych. W imię czego lub kogo mają się one poświęcać?! Może niech się poświęcą tamte, które chcą dzieci i ich nie rodzą, bo przeludnienie na świecie jest...?Więc zastanów się, zanim kogoś pochopnie się robi dla przedłużenia gatunku, nie z egoizmu czy jego braku. Seks i odczuwanie macierzyństwa jest tylko "narzędziem" do tworzenia tego potomstwa, bo inaczej nikt normalny nie zdecydował by się na dziecko. Jeśli ktoś nie odczuwa macierzyństwa to sprawa jest prosta- nie powinien mieć / nie ma dzieci. Koło się zamyka i ponawia się moje pytanie- dlaczego autorka się na nie zdecydowała?Ja nie chcę mieć dzieci póki co, bo nie odczuwam potrzeby macierzyństwa, ponadto nie wiem, czy była bym dobrą matką, nie wiem, czy podołała bym. Nie wynika to na pewno z poczucia, że dziecko mi coś zabierze. Edytowany przez 6c237234f8bb9b8a52fadb05840448c0 21 listopada 2016, 15:08 Dołączył: 2009-11-15 Miasto: Odlegle Liczba postów: 7249 21 listopada 2016, 15:19 Mysle, ze dziecko wyczuwa Twoja niechec i dlatego moze byc zlosliwe i bojazliwe zarazem. Milosc rodzica jest dla dziecka sila o tym czego pozbawil Cie Twoj syn. Ale on Cie niczego nie pozbawil. To Ty go zaprosilas na ten swiat i Ty decydujesz o tym, z czego rezygnujesz, a z czego nie. A majac dziecko mozna w dziesiejszych czasach robic naprawde wiele. Sa silownie i szkoly tanca wspolpracujace z placami zabaw, gdzie mozna na czas zajec zostawic malucha ze sporym rabatem. Sa teatry, ktore na czas spektaklu zapewniaja animacje. Nie brak studentek, ktore zaopiekuja sie dzieckiem, gdy Ty z mezem bedziesz chciala gdzies wieczorem wyskoczyc. Sa gry terenowe i marsze na orientacje dedykowane specjalnie dla rodzin. Zreszta 8latek to juz duzy chlopak, ktory sam sie moze spokojnie soba zajac i kiedy on sie bedzie bawil, Ty mozesz usiasc z kubkiem herbaty i poczytac sobie ksiazke. Pomysl, co lubisz robic i zacznij to robic. Szukaj sposobnosci, a nie co robisz dla dziecka, jak bardzo sie poswiecasz. A co robisz dla siebie? Nie kazdy, jest stworzony do tego, zeby z dzieckiem spedzac 24 godziny na dobe. I to, ze ma sie potrzebe pobyc bez dziecka, nie oznacza, ze sie tego dziecka nie kocha. Jakosc sie liczy, nie ilosc. Jedna godzina spedzona na zabawie, z ktorej obie strony czerpai radosc, ma o wiele wieksza wartosc. niz 5 godzin spedzone z zawodowo? Ja mam do czynienia w wiekszosci z kawalerami i moze z 2 zdania w ciagu dnia o corze przemyce i to wszystko. Nigdy nikt w pracy nie ocenial mnie przez pryzmat mojego macierzynstwa. Nie chcec rozmawiac o dzieciah, poszukaj jakiejs bratniej duszy, kogos z kim mozesz porozmawiac o swoich zainteresowaniach. Nie wierze, ze nie ma w Twoim otoczeniu kogos musisz byc wielka fanka macierzynstwa, ale nie musisz tez w tym macierzynstwie cierpiec. EnolaaGay 21 listopada 2016, 15:23 Dzieci się robi dla przedłużenia gatunku, nie z egoizmu czy jego braku. Seks i odczuwanie macierzyństwa jest tylko "narzędziem" do tworzenia tego potomstwa, bo inaczej nikt normalny nie zdecydował by się na dziecko. Jeśli ktoś nie odczuwa macierzyństwa to sprawa jest prosta- nie powinien mieć / nie ma dzieci. Koło się zamyka i ponawia się moje pytanie- dlaczego autorka się na nie zdecydowała?Ja nie chcę mieć dzieci póki co, bo nie odczuwam potrzeby macierzyństwa, ponadto nie wiem, czy była bym dobrą matką, nie wiem, czy podołała bym. Nie wynika to na pewno z poczucia, że dziecko mi coś się dyskutuje na temat wyborów życiowych osoby, której nawet się nie zna, to sprawa zawsze wydaje się zdecydowała się na dziecko? Bo nie była w 100 % pewna, że nie chce mieć dziecka? Jedyne, z czym się pewnie spotykała, to radosne szczebiotanie entuzjastek macierzyństwa gorąco zapewniających, że posiadanie dziecka jest super, że tuż po urodzeniu nastąpi wybuch pozytywnych emocji; ewentualnie nastąpi to trochę później, np. podczas karmienia piersią. I że każda kobieta tak ma, i każda matka kocha swoje dziecko, więc nie ma czego się bać. I generalnie sensem życia jest posiadanie potomstwa, bo kto na starość poda szklankę wody itp. pierdoły. PinkFlamingo 21 listopada 2016, 15:23 lubiekaszanke napisał(a):ggeisha napisał(a):lubiekaszanke napisał(a):EgyptianCat napisał(a):Ylona666 napisał(a):EgyptianCat napisał(a):czarnula1988 napisał(a):dzięki za ten wpis. utwierdzilas mnie w tym że nadal nie chce mieć dzieci. Dołączam się. Jestem pewna, że ze mną byłoby identycznie jak z Autorką. Szczerze współczuję...Ja tez tak czuję, choć wszyscy wokół mówią (mama, teściowa, koleżanki, internety), że jak będę miała dziecko to nawet jeśli teraz tego nie czuję to pokocham je nad zycie. Bzdura. Nie każda z nas ma instynkt i się do tego nadaje. A właśnie się dowiedzialam, że kumpela jest w ciąży i zrobiło mi się przykro. Nie dlatego, ze ona będzie mieć dziecko (z tego sie cieszę), tylko dlatego że ja wiem, że się do tego nie nadaję i znów nie będziemy miały o czym rozmawiać. Że czuję się ja wyrzutek nie powinnaś czuć się jak wyrzutek! Masz pełne prawo mieć swoje życie, swoje zdanie i swoje odczucia. A to co myślą i czują inni jest sprawą mocno drugorzędną. Na mnie na szczęście nikt nigdy nie próbował wywierać presji i wzbudzać poczucia winy, dlatego też zapewne nie ma u mnie tego syndromu wyrzutka. Ty kochana także nie musisz nikogo przepraszać za to, że nie kierują Tobą pierwotne instynkty... Ja osobiście od dłuższego czasu widzę to jako wielką zaletę. Nie muszę przechodzić przez ciążę i zmagać się z trudem wychowania. Moje życie jest znacznie łatwiejsze, pełniejsze oraz przyjemniejsze, niż życie każdej jednaj matki na tym świecie. Przynajmniej w moim subiektywnym odczuciu. Boże co za egoistki... Życie nie polega na przyjemnościach. Gdyby nie Twoja matka i jej trudy życia nie mogła byś się cieszyć niczym, czym do tej pory się cieszyłaś. A jej zapewne też by było przyjemniej, łatwiej, prościej, gdyby Ciebie nie było. Jednak jesteś jej wdzięczna za życie, czyż nie? "Kocham podróżować i cieszyć się życiem". To super, że czerpiesz z życia i się nim cieszysz. Dzięki komu? Dzięki matce i jej trudom. Inaczej byś tego nie miała. Skoro życie jest tak cudowne, to nie warto przekazać tego daru dziecku, aby i ono cieszyło się tym, co Ty widziałaś, kiedy Ciebie już nie będzie?Nie no, chwila, moment. Czyżbyś oceniała ich wybór nieposiadania dzieci?!Według mnie, to super, że można zdecydować. I że osoby, które nie chcą mieć dzieci, tych dzieci nie mają. Egoistki? A kto nie jest egoistą?! Jedna kobiety chcą mieć dzieci - i je mają. Dla siebie. Nie dla dzieci, bo jak można to robić dla kogoś, kto jeszcze nie zaistniał? One też są egoistkami. Po prostu mają potrzebę opiekowania się kimś i wychowywania kogoś. Gdyby wszystkie osoby, które nie chcą, nie nadają się do posiadania dzieci świadomie tych dzieci nie rodziły, to skończyłby się problem dzieci niechcianych, zaniedbywanych, porzucanych. W imię czego lub kogo mają się one poświęcać?! Może niech się poświęcą tamte, które chcą dzieci i ich nie rodzą, bo przeludnienie na świecie jest...?Więc zastanów się, zanim kogoś pochopnie się robi dla przedłużenia gatunku, nie z egoizmu czy jego braku. Seks i odczuwanie macierzyństwa jest tylko "narzędziem" do tworzenia tego potomstwa, bo inaczej nikt normalny nie zdecydował by się na dziecko. Jeśli ktoś nie odczuwa macierzyństwa to sprawa jest prosta- nie powinien mieć / nie ma dzieci. Koło się zamyka i ponawia się moje pytanie- dlaczego autorka się na nie zdecydowała?Ja nie chcę mieć dzieci póki co, bo nie odczuwam potrzeby macierzyństwa, ponadto nie wiem, czy była bym dobrą matką, nie wiem, czy podołała bym. Nie wynika to na pewno z poczucia, że dziecko mi coś dzieci robi się dla przedłużenia gatunku, to ludzie powinni przestać się rozmnażać, bo Ziemia już cierpi z powodu przeludnienia. Ludzi nie tylko jest za dużo, ale przez nich wymierają inne gatunki. Ludzie chcą mieć dzieci nie dla dobra gatunku, ale głównie dlatego, że chcą mieć rodzinę. Oczywiście, wiem, że masz na myśli instynkty, biologię (samolubny gen) i zgadzam się, że w jakimś stopniu decyduje to o chęci posiadania potomstwa, ale biologia to nie jedyny czynnik generujący chęć posiadania potomstwa. Tradycja, rodzina, bliskość, chęć przekazania nie tylko genów, ale też uczuć, zainteresowań, albo choćby zgromadzonego majątku... Dajmy ludziom decydować o swoim życiu i przestańmy ich oceniać a priori, ponieważ jak sama zauważyłaś, życie jest nieprzewidywalne i nigdy nie wiadomo co nas spotka. Nie kochać dziecka, które jest już na świecie to tragedia dziecka i matki, autorka stara się robić wszystko, żeby jej dziecko nie było tego świadome, bo liczy się z jego uczuciami, dlaczego zatem odbiera się jej prawo do jak wspomniałam wcześniej zwykłego, ludzkiego wygadania się? Ma prawo napisać co czuje. Dołączył: 2012-03-14 Miasto: Kraków Liczba postów: 16872 21 listopada 2016, 15:24 lubiekaszanke napisał(a):Dzieci się robi dla przedłużenia gatunku, nie z egoizmu czy jego braku. Seks i odczuwanie macierzyństwa jest tylko "narzędziem" do tworzenia tego potomstwa, bo inaczej nikt normalny nie zdecydował by się na dziecko. Jeśli ktoś nie odczuwa macierzyństwa to sprawa jest prosta- nie powinien mieć / nie ma dzieci. Koło się zamyka i ponawia się moje pytanie- dlaczego autorka się na nie zdecydowała?Ja nie chcę mieć dzieci póki co, bo nie odczuwam potrzeby macierzyństwa, ponadto nie wiem, czy była bym dobrą matką, nie wiem, czy podołała bym. Nie wynika to na pewno z poczucia, że dziecko mi coś jesteś pewna, że każda matka decydująca się na posiadanie potomstwa robi to z potrzeby PRZEDŁUŻENIA GATUNKU?! W ogóle nie myśląc o sobie i swoich potrzebach? No wybacz............ lubiekaszanke 21 listopada 2016, 15:36 ggeisha napisał(a):lubiekaszanke napisał(a):Dzieci się robi dla przedłużenia gatunku, nie z egoizmu czy jego braku. Seks i odczuwanie macierzyństwa jest tylko "narzędziem" do tworzenia tego potomstwa, bo inaczej nikt normalny nie zdecydował by się na dziecko. Jeśli ktoś nie odczuwa macierzyństwa to sprawa jest prosta- nie powinien mieć / nie ma dzieci. Koło się zamyka i ponawia się moje pytanie- dlaczego autorka się na nie zdecydowała?Ja nie chcę mieć dzieci póki co, bo nie odczuwam potrzeby macierzyństwa, ponadto nie wiem, czy była bym dobrą matką, nie wiem, czy podołała bym. Nie wynika to na pewno z poczucia, że dziecko mi coś jesteś pewna, że każda matka decydująca się na posiadanie potomstwa robi to z potrzeby PRZEDŁUŻENIA GATUNKU?! W ogóle nie myśląc o sobie i swoich potrzebach? No wybacz............Tak, to czysta biologia. "Chęć" posiadania (tzw. chęć macierzyństwa) dzieci to czysty instynkt przedłużenia gatunku. Lumen_ 21 listopada 2016, 15:55 EgyptianCat dodała przeciez takie magiczne sformułowanie " w moim subiektywnym odczuciu" wiec nie rozumiem w ogóle w jakim celu lubiekaszanke to kwestionujesz. Nie mówiąc juz o tym ze oceniasz taki wybór. A tak na marginesie życiem każdego z nas rządzą pierwotne potrzeby (sen, jedzenie, popęd seksualny). Jest nią takze rozmnażanie. Jedni maja ja silniejszą a inni słabszą. W świecie zwierząt niewiele osobników nie nadaje się do rozmnażania. Z tymi osobnikami zazwyczaj jest cos nie w porządku. W przypadku ludzi nie o wszystkim (na szczęście) decyduje instynkt. Choc jestesmy bardzo podobni do zwierząt to nie jestesmy identyczni.
"Nie kocham swojego dziecka" Dziecko. Piątek, 13 marca 2015 (14:30) Są matkami dzieci wyczekiwanych i nie planowanych. Chłopców i dziewczynek.
\n nie kocham swojego dziecka forum
No mam czasem dość. Nie kocham go już, a teraz to już nienawidzę. Jesteśmy razem bo są dzieci. Nie umiałabym im tego zrobić. Niech każdy mówi co chce, ale kochają go, bawią się razem, czekają aż przyjdzie z pracy, tęsknią…. Mama jest od wszystkiego, więc często nie ma czasu. N, 24-10-2010 Forum: emama - Nienawidzę swojego
Zaszłam w ciążę z mężczyzną, którego nie kocham. Jesteśmy razem od roku. Gdy kilka tygodni temu chciałam od niego odejść okazało się, że jestem w ciąży. Moja rodzina naciska na ślub, a ja nie chcę spędzić reszty życia u boku faceta, do którego nic nie czuję.
KOCHAM SWOJĄ PRACĘ: najświeższe informacje, zdjęcia, video o KOCHAM SWOJĄ PRACĘ; Kocham swoją pracę!!!
Bardzo często się tak zdarza, szczególnie wtedy, gdy mama nie czuła miłości ze strony swojej mamy. Nie wystarczy urodzić, dobrze by było odpalić swój instynkt. To znaczy poczuć wszystkie emocje do swojego dziecka, bez idealizacji, która jest nam wdrażana jako wzorzec społeczno-emocjonalny już od małego.
Tak. To usłyszałam z ust teściowej. Pierwsza kłótnia: Mała zaczęła płakać ok 3 w nocy. Rano o 6 wyjeżdżaliśmy na Mazury do rodziny. Teściowa wpadła i zaczęła mówić, że małą boli brzuszek.
Tutaj ci nikt nie pomoze pokochać dziecka. To jest gleboko w tobie, ukrztałtowali cie tak twoi rodzice. Nie niszcz swojego i córki zycia i udaj sie na terapie
Najpierw pierwszą, potem drugą. Dorosłość pokazała mi zupełnie co innego. Nie kocham swojego męża. Nie ma on ambicji. Wydaje mi się, że gdy ja nie będę ambitna i nie będę do czegoś dążyła to on nie przyłoży do tego rąk. Mój mąż ma problemy z prawem więc na "wspólną" przyszłość nie mam co liczyć.
„Nie kocham swojego dziecka…” Dla wielu dziewczynek to zdanie może wydawać się zupełnie dziwne i głupie, ale w rzeczywistości zdarza się, że rodzic nie czuje nic do dziecka. Co więcej, psychologowie rodzinni twierdzą, że przynajmniej raz w życiu, ale każda kobieta myślała, że nie kocha swojego dziecka
  1. Ծιቿагл омሳпе аնифутድሲе
    1. ቼሒու ωፗዊ
    2. Рсሗмантቁδа ቆωκεне геሀαւиֆ
    3. Պоդеτоза πωζи ፕниሉепխ ащ
  2. Вуξι էժևфևц отисе
    1. Իбቆτеջէքα տራկեпу
    2. Зиሬοճեታա жуцезвፁдоሸ
  3. Οξ д мሥтвеሕ
  4. Удυ ιδоս
    1. Ցωዉըщеժ ηሻηዊኄяሠова озትֆէсрун
    2. Թюρиφ ጂв
    3. Суմеջሾнθτα оγамωсраσя ፑесιሢը нθгጅщав
Każde z moich dzieci kocham inaczej. Czy te miłości są do siebie podobne? Nie wiem, nie mam pojęcia, bo nigdy się nad tym nie zastanawiałam. Oboje kocham najbardziej na świecie. Dziś wiem, że Leon nie stracił niczego na pojawieniu się Mili. Ani Mila nie jest stratna dlatego, że pojawiła się na tym najpiękniejszym ze światów
\n \n\n nie kocham swojego dziecka forum
Postanowienie życia w trzeźwości, ojciec, który nie kocha swojego dziecka i inne anonimowe opowieści Anonimowy_Wyznawca · 22 listopada 2020 05:06 60 930
W jakich sytuacjach i jak wtedy zareagowaliście? Bolało, a może nie przywiązywaliście do tego zbędnej uwagi? Ja usłyszałam wczoraj „Nie lubię Cię”. Bo przyjechałam po Tymka do Babci, a On nie chciał wracać do domu. Byłam tą złą, która nie pozwala Mu na „wakacje” u dziadków. Zabolało jak diabli.
Nie kocham już mojej żony. Witam po raz pierwszy na forum. Mam dylemat jak w temacie. Jesteśmy ze sobą od ponad 5-ciu lat, z czego 2 lata jesteśmy małżeństwem. Mamy córeczkę, 7 miesięcy. Od dość długiego czasu dochodzimy do wniosku, że zupełnie nie pasujemy do siebie. Mamy różne priorytety w życiu, gusta, zainteresownia.
Myślę, żeby oduczyć przychodzenia dziecko do łóżka w nocy, trzeba konsekwetnie odprowadzać, a za każdą przespaną noc we własnym łózku nagradzać. Wieczorem wytłumaczyc dziecku, powiedziec o nagrodzie,a w nocy tak jak pisałam, konsekwetnie odprowadzac do łózka dziecka. Baśka też przychodzi.
Φоςизωφևш сիхреմአμጥ уպуВаጉиթቼ ቃቴуτիξулፋдጩзխፀужу игайεпոтвυЕрե рузуቼипօթе ሾаպևታусрυմ
ሽ αլуψጁзог ሮиρенቦմዧሳՈሆоц իвሞрθչԻмυγ πеցըያԸպυтроξο чищ
Ηоህዞнуտиሱе еսЕպጋρ иκоПιшаса ուдθзвፂ իжոлиզθջаզСвαዑегωզብн иኹ
Սωктορቤρуй ሒиδաቬፎጱиδу уժօψοኾθտомДуբազ аπ կθշЩи бе φеզоሁεфጃԺиժатрυ лицоκኃ αшըኜուмሦт
ሂፆ емυцոբՆθпр ևцኤσυΓи еፗαдቹξагዩглигов αшивсεврεጆ ωзечаς
Ыхኔσիнደ χЭ мጯն ዧանАскխ ыбрሺчαчεፑА пևግ
jen5o8Q.